Bardzo modne stały się w ostatnim czasie w moim warsztacie eksperymenty... Ale cóż, fakt jest taki, że istnieją takie projekty, które w czyimś wydaniu wyglądają po prostu genialnie, ale kiedy ja zabieram się za działanie... No właśnie. Czasem brakuje odpowiednich koralików, a przecież czekać na dostawę tych właściwych nie można czekać, bo.. No właśnie, bo nie;p Bo wzór jest tak świetny, że musiałam go wprowadzić w życie od razu, co nie zdarza mi się często, większość wzorów po prostu sobie czeka:) Chodzi o
TEN wzór. Z opisu wiele nie zrozumiałam, szczerze mówiąc, nie zrozumiałam nic;p Ale jako, że całość została przedstawiona w bardzo czytelny sposób, pozostało tylko dobrać "na oko" koraliki i ruszyć do dzieła.
We wzorze drobnica jest najpewniej równiutkimi miyuki, a ja na tamten czas nie miałam pod ręką nawet toho treasures, postawiłam więc na eksperyment ze "zwykłymi" toho. Metaliczne toho zwykle bywają nieco równiejsze, niż pozostałe kolory (chociaż, na dobrą sprawę, jakiejś solidnej pod tym względem zasady nie ma), postawiłam więc na jedno z moich ulubionych połączeń, czyli bronze i june bug, do tego 3mm kuleczki w kolorze iris brown, czarne, szklane bicone ok 4-5mm, plus kuleczka fasetowanego, fioletowego szkiełka, coś ok 8mm.
Niestety, po wypleceniu całości, okazało się, że koraliki są jednak zbyt nierówne i całość zaczęła falować, dodałam więc dodatkowy rządek po 2 koraliki, żeby wszystko wyprostować. Pomogło, ale sam efekt... Początkowo z wzoru miały powstać kolczyki, ale swego rodzaju "przezroczystość" wzoru, sprawiała, że to jak wyglądały zawieszone, jakoś mi się nie podobało. Mając jedno kółeczko o niepewnej przyszłości, postanowiłam go nie pruć i przerobić na wisiorek. Naszyłam całość na kawałek filcu, podkleiłam, obszyłam pikotkami i jest: rozetka!
Na jednej nie poprzestałam. Powtórzyłam wzór jeszcze kilka razy, z różnymi koralikami, ale efekty tamtych pojedynków pokażę innym razem:)