Orzeźwiająco pastelowe kolorki stały się ostatnio modne, więc w szale sutaszowej manii, jaka mnie ogarnęła, pokusiłam się o uszycie bransoletki, zebrałam więc sznurki, koraliki i zabrałam się do pracy. Nie pamiętam tylko co było pierwsze, bransoletka, czy kolczyki, za to doskonale pamiętam, że bransoletkę zgarnęła mam, a kolczyki zostawiłam sobie:)
niedziela, 31 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
Kwiatowa skrzyneczka
Skrzyneczka decu, moja i tylko moja, we wzorze który od razu przypadł mi do gustu. Lubię kwiaty. Ot co.
Nie jest może och, ach, pewnie znalazłoby się kilka niedociągnięć, ale i tak jestem z niej zadowolona - tym bardziej, że wcześniej była zwykłym, nijakim pudełeczkiem, z bejcowanego na nieokreślony kolor drewna (zapewne egzotycznego, bo jest bardzo lekka, kupowałam ją wiele lat temu u chińczyka), a teraz dostała nowe, drugie życie :)
sobota, 23 sierpnia 2014
Lawendowy sutasz
Praca nad niektórymi projektami jest dziwna - nie ze względu na sposób, albo okoliczności, w jakich rodzi się sam pomysł, ale ze względu na to, jakie, że tak napiszę, emocje towarzyszą tworzeniu. Tak też było z tymi kolczykami, z jednej strony, wszystko sobie zaplanowałam, wiedziałam, jak mają wyglądać - w dużej mierze dlatego, że zrobiłam wisiorek w podobnej formie i zamarzyły mi się kolczyki. Teoretycznie więc, pozostało tylko łatwe i szybkie szycie, skoro wszystko jest już zaplanowane. Jak to jednak zwykle bywa "szybkie" (bynajmniej nie powstające w godzinę, a co najmniej w kilka, ale jeszcze nie sięgające kilku dni) wloką się niemiłosiernie długo
Podobnie było z tymi kolczykami, chciałam je skończyć jak najszybciej, bo byłam ciekawa efektu - cóż, jak już wyżej wspomniałam, szybkość nijak się ma do prawdziwego tego słowa znaczenia (chociaż, może to kwestia względna?), tym bardziej, jeśli szyje się dwa kolczyki na raz. Tak dla zachowania symetrii. Gorzej jak się przez własną nieuwagę, gapiostwo i pewną dozę zmęczenia, odwróci kolejność kolorów w jednym z kolczyków.
"Szybki" projekt trwał jakieś 2 tygodnie - oczywiście nie ciągłej pracy, aż taką ślamazarą nie jestem;p - i chociaż sam efekt mnie zadowolił, ból palców, oczu i kręgosłupa od ślęczenia w niewygodnej pozycji - tak, tak, to akurat moja wina - skutecznie ostudził mój zapał, do zabrania się za kolejną parę w tym wzorze, jaką planowałam, nim jeszcze skończyłam te kolczyki. Pewnie za jakiś czas mi przejdzie, na razie jednak wolę pozostać przy nieco mniejszych projektach sutaszowych:)
Tymczasem właśnie oddaję się przyjemności, na którą w ostatnich tygodniach nie miałam czasu - dręcząc zawzięcie sutasz - czyli zakopałam się w koralikach i wyszywam, jak zawsze kilka rzeczy na raz, z mocnym postanowieniem wykończenia wszystkich, no ale jak wiadomo, z tymi postanowieniami różnie bywa... W każdym bądź razie, kilka prac jest już wykończonych, teraz pozostaje się tylko zmotywować, do zrobienia zdjęć:)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze:)
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Metaliczna zwyczajność
Lubię proste dodatki, w szczególności jeśli chodzi o bransoletki, owszem, lubię jak mają zawieszki i fajnie podzwaniają, ale najczęściej i tak wybieram takie, które będą mi po prostu wygodne i nie będą przeszkadzać w codziennych obowiązkach. Ale lubię też jak się błyszczą i mają w sobie nieco z stylu etno - moja miłość do kamieni kiedyś mnie zgubi;p. Na szczęście do zrobienia tej bransoletki nie musiałam uszczuplać swojego budżetu kupując kamienie - chociaż marzy mi się taka, ale na to przyjdzie jeszcze czas, zamiast tego postawiłam na szklane, fasetowane maleństwa i genialne metaliczne koraliki preciosa.
Cześć bransoletki wyplotłam na krośnie - miało mi to ułatwić pracę, ale chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do wyszywania, gdzie igłą mogę latać gdzie tylko mi się podoba, żeby praca na krośnie mogła być dla mnie chociaż trochę wygodna. Słowem: nagimnastykowałam się. Ale dałam radę, większą część utkałam, resztę dokończyłam już bez krosna, co w sumie okazało się niewiele łatwiejsze. Nie zniechęciłam się jednak - za bardzo podobają mi się takie bransoletki, żebym nie miała spróbować jeszcze raz:)
czwartek, 14 sierpnia 2014
niedziela, 10 sierpnia 2014
Cukierkowa bransoletka
Tak dla odmiany od sutaszu i kaszubskich motywów, bransoletka, którą powstała jakoś w czerwcu, na zamówienie p. Klaudii. Miała być pastelowa, łączyć w sobie róże, niebieskości i kilka innych jasnych kolorków. Zabierałam się za nią trochę niepewnie, bo jakoś lepiej czuję się w ciemnych kolorach, jeśli chodzi o wyszywanie koralikami, ale jako, że miała powstać na wzór bransoletki, którą wyszyłam już dawno, stwierdziłam, że mogę się podjąć takiego wyzwania kolorystycznego, tym bardziej, że spodobało mi się wyszywanie bransoletek, którym daleko do symetrii:)
Główne oczko to ceramiczny kaboszon, pięknie popękany i lekko opalizujący w środku. Obszyty drobnicą toho - nie pokuszę się o wymienienie wszystkich kolorów - z dodatkiem kryształków fire polish oraz koralików super duo.
Prawie do samego końca, nie byłam w stanie przewidzieć, jaki będzie
finalny efekt - bo jak to się zwykle okazuje, ogólny zamysł to jedno, a
to co wychodzi w czasie pracy, to całkiem inna bajka:) Ale mimo wszystko
jestem z niej bardzo zadowolona, bo to swojego rodzaju kolejny kamień
milowy na drodze biżuteryjnego rękodzieła - całkowity przeskok, z
ciemnych kolorów, na jasne i pastelowe:)
Z osobistej relacji p. Klaudii, wiem, że bransoletka się spodobała:)
***
Jak tam mija Wam weekend? Ja właśnie wróciłam z miłego koralikowania w plenerze, co prawda po walce z grillem, na którym miałam fantazję upiec sobie kiełbaski, wiele czasu na koraliki już mi nie pozostało, ale jeden kolczyk zdołałam wykończyć;p Z grillem w końcu też wygrałam, chociaż przez chwilę miałam wrażenie, że opaliłam sobie brwi;p Teraz siadam do wyszywania drugiego kolczyka - po ostatnich tygodniach kiedy pochłonął mnie sutasz i dekupaż, bardzo zatęskniłam za wyszywaniem - tak więc możecie się spodziewać nowości- znając życie, dopiero gdzieś w okolicach września pojawią się na blogu, ale co tam... :)
Pozdrawiam i życzę miłego, niedzielnego wieczoru:)
środa, 6 sierpnia 2014
Decu etui
Mała przerwa od koralikowania i sutaszowania - tu na blogu i poza nim. W ostatnim czasie przez moje ręce przeszło tyle sznurków, że na chwilę odrywam się od biżuterii i po wykończeniu wszystkiego na "już" usiadłam do decu:)
Dziś jednak efekty zmagań z techniką sprzed kilku tygodni, czyli etui na okulary:
Mam nadzieję, szybko przebrnąć, przez tonę zdjęć do publikacji, które czekają na obrobienie, bo coś ostatnio opuściłam się z tym blogowaniem... ;p Może jak skończy się ten zwariowany czas, kiedy wszystko musi być na "już, teraz", będzie mi łatwiej zaglądać tu i do Was przede wszystkim, bardziej regularnie:)
Pozdrawiam serdecznie:)
piątek, 1 sierpnia 2014
Czerń i czerwień.
Sutaszowy komplecik, robiony na specjalne zamówienie p. Eli. Powstał już dość dawno, ba, powstała nawet jego inna wersja kolorystyczna, ale dziś czerwień i czerń:
Bransoletka z prostych elementów, zszytych w jedną, delikatną całość.
Kolczyki, w fasonie, który kiedyś już prezentowałam na blogu.
Oraz rozbudowany wisior, który zdecydowanie pochłonął najwięcej czasu, prucia i nerwów i to on dopełnił komplet:)
A tu znacznie prostsza wersja wisiorka, do z kolczykami i bransoletką, który powstał przy okazji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)