Aż nie mogłam uwierzyć, kiedy zerknęłam na datę ostatniego wpisu na
blogu... Nie wiem jak mogłam się tak zagapić, tym bardziej, że do
pokazywania zostało jeszcze sporo (na całe szczęście, bo inaczej nie
miałabym tutaj czegokolwiek do pokazania, tak bezproduktywnie spędziłam
ostatnie dwa tygodnie -dla ścisłości, coś tam sobie tworzę powolutku, ale za wiele z tego nie wychodzi, jak na razie;p). Dziś będzie prosto i raczej na co dzień, ot taka sobie benzynka:
Całość wykonana z koralików preciosa, wdzięcznym i przyjemnym herringbonem:)
A tak z ostatniej chwili, mogę dodać, a raczej trochę się pożalić, że w tej właśnie chwili dostaję szału nad aniołkami z masy solnej... O ile same aniołki wyszły względnie (jeśli cokolwiek z nich będzie, to na pewno się "pochwalę";p), to malowanie przyprawia mi sporo nerwów.
Ale żeby nie kończyć takim neagtywnym akcentem:
Dziękuję za wszystkie komentarze, ogromnie miło jest mi je czytać i pozdrawiam wszystkich mnie odwiedzających:)