Ogromnie dziękuję za wszystkie te wspaniałe życzenia:) Po takich słowach, po prostu nie można nie czuć motywacji do dalszego tworzenia:)
***
A teraz czas na biżuteryjną cześć posta. Ostatnio nastał u mnie szał bransoletkowy, a zaczęło się chyba, od poszukiwania natchnienia na dodatek do prezentu dla siostry. Już od jakiegoś czasu chodziły za mną proste bransoletki z sznurka skręcanego, zabrałam się więc do roboty i dla siostry powstały takie dwie:
Obie z kryształkami i uwieszonymi sówkami (te ostatnie, siostra sprawiła sobie sama dawno temu, ale jako, że nie znajdowała dla nich zastosowania, pozwoliłam sobie dwie zwinąć, aby w końcu zyskały swoje miejsce:)
Niestety, zielony sznurek, kupowany w innym sklepie, okazał się być na tyle słabej jakości, że spod zieleni zaczęła wystawać biel sznurka- bazy... No i zdjęcia w sumie też, tym razem nie wyszły najlepsze, mogłabym to zwalić na złą pogodę, no ale kiedy ma się handmade'owy namiot bezcieniowy, głupio spychać winę na pogodę;p Dlatego zepchnę na komputer! ;p A co:)
A dla siebie stworzyłam taką:
Tu również dodałam kilka kryształków, cudnie czerwonych i dużą kulkę zielonego marmuru. Gdyby nie to, że swoją czerwienią przyciąga chochlikowaty wzrok Lunki, pewnie nosiłabym ją cały czas:)