Niektóre kamyczki muszą przeleżeć u mnie naprawdę długo zanim się za nie wezmę, tak samo było z tym malutkim agatem mszystym, długo czekał na swoją kolej, a jak się doczekał, został wisiorem, niezbyt okazałym, dość małym właściwie, patrząc na to, co ostatnio wyszło spod moich rąk:)
Może i niewielki, ale za to ma charakter :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, wielki nie jest, ale za to uroczy! Bardzo noszalny :)
OdpowiedzUsuńpoczekanie bardzo dobrze mu zrobiło bo wygląda uroczo!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny, nieduży ale robi wrażenie:)
OdpowiedzUsuńchoć mały to i tak jest piękny :-)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe cudo!!!! Jestem zachwycona. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKamyki chyba mają to do siebie, że muszą nabrać mocy. Z moimi zbiorami jest podobnie :) Wisiorek wyszedł Ci uroczy.
OdpowiedzUsuńMałe jest piękne :-))) Śliczny wisiorek!
OdpowiedzUsuńŚliczny
OdpowiedzUsuńPiękny, bardzo mi się podobają kolory!
OdpowiedzUsuńMoże i wisiorek do gigantów nie należy,ale jest pełen uroku. Pięknie oprawiłaś ten agat :) U mnie nie tylko kamienie muszą swoje odleżeć, ale są też i częściowo wykonane prace, które "nabierają mocy prawnej" i czekają na dokończenie ;)
OdpowiedzUsuńMnie również bardzo się podoba.
OdpowiedzUsuńczyżby coś dla elfa? :)
OdpowiedzUsuń