Dzisiaj komplecik, który nie powstałby, gdyby nie wór koralików, jakie przywiozła mi ze swoich podróży Tosia, wszystkie koraliki razem można było liczyć dosłownie w kilogramach, a część tego szczęścia, która wypadła na mnie, powoli zamienia się w biżuterię:) Kiedy zobaczyłam te koraliki, od razu wiedziałam, że skończą w lnianym naszyjniku, a że zostało ich całkiem sporo, to powstała też bransoletka, wszystko w cudownych, jesiennych kolorkach:)
Fantastyczne koraliki, wyglądają jak żołędzie :) Cały komplet super się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny komplet. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWyszło świetnie! :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że koraliki znajdują zastosowanie :) u mnie też coś powstało, ale czekam na zdjęciową wenę ;)
Przepięknie się prezentuje ten komplet. :D
OdpowiedzUsuńPiękny! Komplet po prostu dzieło sztuki.
OdpowiedzUsuń