Lubię proste dodatki, w szczególności jeśli chodzi o bransoletki, owszem, lubię jak mają zawieszki i fajnie podzwaniają, ale najczęściej i tak wybieram takie, które będą mi po prostu wygodne i nie będą przeszkadzać w codziennych obowiązkach. Ale lubię też jak się błyszczą i mają w sobie nieco z stylu etno - moja miłość do kamieni kiedyś mnie zgubi;p. Na szczęście do zrobienia tej bransoletki nie musiałam uszczuplać swojego budżetu kupując kamienie - chociaż marzy mi się taka, ale na to przyjdzie jeszcze czas, zamiast tego postawiłam na szklane, fasetowane maleństwa i genialne metaliczne koraliki preciosa.
Cześć bransoletki wyplotłam na krośnie - miało mi to ułatwić pracę, ale chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do wyszywania, gdzie igłą mogę latać gdzie tylko mi się podoba, żeby praca na krośnie mogła być dla mnie chociaż trochę wygodna. Słowem: nagimnastykowałam się. Ale dałam radę, większą część utkałam, resztę dokończyłam już bez krosna, co w sumie okazało się niewiele łatwiejsze. Nie zniechęciłam się jednak - za bardzo podobają mi się takie bransoletki, żebym nie miała spróbować jeszcze raz:)
Ciekawy pomysł. Bardzo mi się zapięcie podoba...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pięknie wygląda, a dodatkowo jakie ma fajne zapięcie :-)
OdpowiedzUsuńdzięki temu fajnemu zapięciu nabrała takiego ciekawego "industrialnego" wyglądu
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, wygodne i modne :)) Też coś nie mogę przyzwyczaić się do krosna, chociaż podobają mi się krosnowe prace.
OdpowiedzUsuńTwój trud się opłacił, bransoletka jest cudowna! :) Też uwielbiam takie dodatki :)
OdpowiedzUsuńŚliczna :) Zapięcie dodało jej jeszcze większego uroku.
OdpowiedzUsuńWiem dobrze jak krosno potrafi człowiekowi dokuczyć... Ale efekt jest super :) Pozdrawiam
Dzięki za dobre rady:) masz rację:) ale tam coś zepsułam i musiałam tak brzydko zszyć:( uczę się :) więc wszystko przede mną:)
OdpowiedzUsuńSiła tkwi w prostocie:) Bransoletka jest bardzo...intrygująca;)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuń