Nic na to nie poradzę, że bombki wyplatało się aż tak przyjemnie, że nie mogłam się powstrzymać przed zrobienie kolejnej i kolejnej... Część z nich już wywędrowała do nowych właścicieli, a część już jutro zawiśnie na choince :)
Pierwsza choć najmniejsza, wraz z siostrą bliźniaczką w zieleniach (kiedyś pokażę) wymagały najwięcej pracy i czasu:)
Przepiękna!
OdpowiedzUsuńświetna ozdoba!
OdpowiedzUsuńŚliczne ta druga bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńObie cudne 😄
OdpowiedzUsuńAle prezycja, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńWow - ta druga wygląda niesamowicie!
OdpowiedzUsuńCudownie wyglądają. :D
OdpowiedzUsuń