Może nie widać tego, na pierwszy rzut oka, bo nie chodzę po mieście z przyczepionymi, tęczowymi skrzydełkami, ale naprawdę je lubię:) Może to przez kolory, a może przez to, że ich angielska nazwa -dragonfly - jest taka fajna, dlatego postanowiłam zrobić sobie swoją własną ważkę - broszkę, która jak widać, nie uciekła mi, nim zdążyłam zrobić jej zdjęcia, jak to zwykle bywa z ważkami:)
Koraliki, to oczywiście nic innego, jak toho 11/0 higher metallic dragonfly i kilka benzynkowych kryształków:)
Jak tam mija Wam weekend? Ja właśnie wróciłam z obozowiska Polskich i zagranicznych chorągwi (mogłam popatrzeć jak ładują i strzelają z dział, muszkietów, arkebuzów, a nawet mini potyczkę na szable - czyli wszystko to co uwielbiam!), a wieczorem,jeśli czas pozwoli, wybieram się na bitwę wieczorną i koncert muzyki średniowiecznej uświetniany fireshow:) Mam nadzieję, że Wam weekend mija równie fajnie:)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze:)
Nie wiem czy ważka, ale motylek na pewno wyszedł bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mi też się troszkę kojarzy z motylkiem,brakuje tylko "czułków",ale super!!!
OdpowiedzUsuńPiękna ważka! Nosiłabym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moje candy:
http://sutasz-agi.blogspot.com/2014/06/rocznicowe-candy.html
Piękna :) A te koraliki pasują do jej charakteru idealnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczna, kilka ważek widziałam, ale takiej jak w Twoim wykonaniu to jeszcze nie.
OdpowiedzUsuńPiękna ważka! Ależ ty masz atrakcje wakacyjne, aż zazdrość bierze. My mamy wśród znajomych kilku zapalonych rycerzy, jeden miał fazę wytrzymać w rycerskim stanie przez całe wakacje jednego roku (czyli żyć, jeść, wyglądać i nie myć się jak to drzewiej bywało). Wytrzymał, ale my nie ;P
OdpowiedzUsuńTwoja ważka baardzo mi się podoba - koraliki jakich użyłaś dodają broszce "ważkowego" charakterku . Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńHa! A ja dzisiaj głaskałam sowy :) Więc mój weekend udany, choś moja ważka się ślimaczy :D A Twoja jest piękna, trzymaj mocno by nie odleciała!
OdpowiedzUsuńAle obłedna ta ważka! Wspaniała jest!
OdpowiedzUsuńcudowna ta ważka! kocham ważki :)
OdpowiedzUsuńJa bym za nic nie pozwoliła odlecieć takiej ślicznotce :) Jeśli trzeba to ją uwiąż, przygwóźdź, byle nie odleciała. I noś ją z dumą, bo jest śliczna!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci takiego weekendu. U mnie deszcz co chwilę pada, więc nie na jak nosa z domu wyściubić ;)
Ja też uwielbiam ważki i w pełni Ci rozumiem. Sama jeszcze nie próbowałam wyszyć sobie takiego cuda, ale patrzę na Twoją pracę i tak zazdroszczę Ci tego owada :)
OdpowiedzUsuńŚliczności!
pozdrawiam,
Agata
www.inaurem.pl
Superowa ta ważka! I też mi się podoba jej angielska nazwa! chociaż nie bardzo rozumiem czym się kierowano, kiedy nadawali tą nazwę ważce ;P Ważka a smok to jednak odrobinę się różnią ;P
OdpowiedzUsuńBardzo wdzięczna ważka :)
OdpowiedzUsuńPiękna, mieni się jak prawdziwa ważka :)
OdpowiedzUsuńU nas weekend do bani, bo pogoda pod psem :-)