Mojego uwielbienia dla kamieni naturalnych nie ukrywałam nigdy, co zresztą widać po "zbiorach" jakie jakimś cudem mi się potworzyły;p Nie potrafiłabym postawić na jeden ulubiony, bo każdy ma w sobie to coś, jednak ale jeśli kiedykolwiek miałabym zrobić listę, gdzieś w czołówce na pewno znalazłby się lapis lazuli, z swoim cudownym kolorem tak często dodatkowo przyozdobiony drobnymi żyłkami pirytu. Walce z kamyczków pierwszy raz zobaczyłam u Tosi i tak zamarzyła mi się bransoletka z "dropsów" a pech chciał, że i w lapis lazuli się takie znalazły:) Przekładki to matowy hematyt fasetowany.
Do kompletu powstały też kolczyki.
A jako, że nie chciałam, żeby dwie pozostałe oponki znów zaległy w pudełku, połączyłam je z równie surowym "dropsem", ale za nic nie mogę sobie przypomnieć co to za kamyczek...
Jak się rozbujałam, powstały jeszcze jedne kolczyki w połączeniu fluorytu, ametystu i hematytu:)
Śliczności, zwłaszcza ten komplet z lapisami bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńPowstała ładna biżuteria. A kolczyków nigdy dość ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczne, takiej biżuterii jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńCudowności! :D
OdpowiedzUsuń