Dziś będzie świeżo i "spod igły". Prawie spod, bo skończone wczoraj. Starsze rzeczy - a sporo ich jeszcze w kolejce - mogą jeszcze trochę poczekać:) Z kombinowania, plecenia i prucia wyszły sobie takie oto kolczyki:
Oczywiście, jak to ja, od razu się zafiksowałam i powstała jak na razie jeszcze jedna wersja tych kolczyków - niedokończona, więc na razie nie doczeka się premiery - i na tym nie koniec. Ale niestety, jak to zwykle bywa, zawsze jak już wena przyjdzie, czegoś musi zabraknąć...
Wykorzystałam koraliki toho 11/0 w kolorze opaqe jet i inside color aqua/lt jonquil lined, przekładki i bigle miedziane, za bazę posłużył szklany koralik.
bardzo fajne:)
OdpowiedzUsuńŚliczne:) też właśnie takie mam w połowie zrobione:)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Niestety znam ten ból gdy brak koralików a człek dopiero się rozkręca.
OdpowiedzUsuńŚliczne! U mnie też zawsze czegoś brak, a koralików to mam zdecydowanie za mało :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe śliczności:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy pomysł :) kolczyki super :)
OdpowiedzUsuńŚliczne! Świetnie wygląda ten kształt z takim skręconym wzorem :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne i miłe dla oka :) Robią wrażenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
super! podoba mi się ten podłużny kształt
OdpowiedzUsuń